Wizyt dzisiaj: | 9 |
Wizyt wczoraj: | 45 |
Wszystkich: | 271328 |
05:20 | 12:29 | 19:38 |
Czasy obliczone dla miejscowości Nowa Sarzyna (czas letni) |
Przelot Turbia - Biłgoraj |
Redaktor: Marcin Posiej | |
05.03.2008. | |
17-06-2007
znowu zapowiadał się mało lotny weekend. Sobotnie cumulnimbusy nie
nastrajały optymistycznie do chwilowego oderwania się od ziemi. Pomimo
zebrania całego szpeju do Łążka Garncarskiego nie byłem pewien czy zlot organizowany przez chłopaków z Niska wypali. Sobota została całkowicie pogrzebana przez narastające grzebienie congestusów , które co chwile dawały znać o sobie powodując porywisty wiatr. Duszenia – 4 ze strata wysokości o 200 m ,po czym winda do góry na +6 i 200 do góry. Musze przyznać ze nawet nie pomyślałem o zrobieniu kilku fotek, puszczenie sterówek w tych warunkach to murowane atrakcje nie koniecznie z happy-endem . Po godzinie lotu ok. godziny 11:30 nadleciałem grzecznie nad lotnisko w Turbi oznajmiając swoje przybycie przez radio. Na dole kończyły się właśnie przygotowania do holi w wykonaniu grupy Stalowowolskiej. Po wyłączeniu silnika wcale natura nie chciała mnie posadzić na ziemi. Termika szalała na całego dopiero po ok. 20 minutach udało mi się wykręcić duszenie i po książkowym lądowaniu z zaliczonym centrem znalazłem się na lotnisku jak ZLOT-to ZLOT:) Nie powiem kilku pilotów patrzyło na mnie jak na wariata pytając się o latanie z napędem w takich warunkach- no ale to już taka szkoła krasnystawska jak nic nie wali to się nie lata Napęd traktuję jak wyciągarkę szkoda, że mam mało kompanów do takiego latania. Hole ruszyły na całego, muszę przyznać ze organizacja w Turbi pierwsza klasa. Pomimo dość silnej termiki piloci nie mieli szczęścia i tego dnia wszyscy dawali w glebę. Dopiero Bodzio zniknął ok. 13:00 pod złowrogo wyglądającą chmurą z lądowaniem w Jastkowicach za Sanem. Po 13:30 Nastąpiła przerwa w holowaniu spowodowana wystąpieniem silnych porywów związanych z nadchodzącą burzą. W międzyczasie dwie przygody na holu zniechęciły resztę do podpięcia się do linki i usłyszenia w radiu dobrze znanego JAZDA JAZDA JAZDA !!! Ok. godziny 15:00 na horyzoncie pojawiło się piękne okno niebieskiego nieba. Pomyślałem czemu nie nikt nie kwapił się do lotu rozwiało się tak , że nie potrafiłem utrzymać skrzydła alpejką gdyż podrywało mnie do góry. No ale cóż twardym trzeba być jest ryzyko jest zabawa :) 15:30 Byłem już w powietrzu jedynie ze swoim skrzydłem , uprząż od Mareckiego, kask i wario też. Po 350 metrowym holu z atrakcjami jak to określił potem Arturo, że ta wyciągarka tak ma wypiąłem się ochoczo szukając noszenia. Nade mną wykręcały się szybowce jednak ja miałem tylko duszenie. Na 200 metrach poczułem przyjemne szarpanie, troszkę nieśmiałe lecz z czasem coraz silniejsze. Ta nierówna walka trwała prawie 25 min na wysokości 300-500 metrów. Wiatr wiał na tyle silny, że już daleko za lotniskiem złapałem stacjonarny komin + 3 do góry. Podstawa tego dnia była na 1800 m. nad start. Po wykręceniu przez moment pomyślałem o powrocie na lotnisko, ale przy moim skrzydle wtopiłbym w połowie drogi, więc zapadła decyzja o kontynuacji lotu. Po osiągnięciu podstawy nawet przez moment nie czekałem na stratę wysokości tylko od razu obrałem sobie kolejnego cumulusa i doleciałem pod niego na wysokości 700 metrów. Taką technikę stosowałem czterokrotnie, ciągle podziwiając widoki z wysokości ok. półtora kilometra. Starałem się lecieć w takim kierunku żeby pode mną były jakieś trakcje komunikacyjne. Dojrzałem linię kolejową z dużym składem osobowym , przemierzającym przez środek lasu. Nawet nie chcę myśleć co by było gdybym tam gdzieś wylądował wilki by mnie chyba zjadły zanim bym znalazł jakaś drogę :). Przed godziną 18:00 wyłączyli mi prąd i wariometr pokazywał już tylko opadanie a jestem centralnie nad lasem. Musiałem podjąć decyzję na szczęście słuszną i po prostej udało mi się przeskoczyć i bezpiecznie wylądować na wykoszonej łączce pomiędzy domami. Nie miałem GPS-a więc nie wiedziałem gdzie jestem, zapukałem do najbliższego domu i dowiedziałem się ,że wylądowałem 3 km przed Biłgorajem od strony zachodniej. W tym momencie zadzwonił do mnie Arturo. Mój lot trwał ponad 2,5 godziny a ja nie dawałem znaku życia nikt nie przypuszczał, że w takich warunkach mogłem tak długo lecieć. Po przeliczeniu kilometrów okazało się, że przeleciałem ok. 55 km w linii prostej tak więc to moja pierwsza 50-ka w przelocie otwartym od czegoś trzeba zacząć :). Zwózka z trasy to już całkiem inna historia również godna opisania :) zainteresowani wiedzą o co chodzi.
Tak
zakończył się mój niedzielny maraton który muszę określić jako
najlotnieszy dzień jaki miałem do tej pory. Dwa przeloty jednego dnia
razem ponad 85 km . Przyleciałem na zlot - odleciałem bez napędu,
wyrównałem prawie obecny rekord przelotu z Turbi, no i powisiałem w
powietrzu prawie 5 godzin . Piękna niedziela z innej perspektywy opis TUTAJ na www chłopaków z Sarzyny.
Ps dziękuję chłopakom ze Stalowej za udany hol a w szczególności Mareckiemu który nie zamordował mnie za chwilowe pożyczenie sprzętu- miałem być za 5 minut na ziemi :) |
|
Zmieniony ( 16.01.2009. ) |
Układy zapłonowe napędów SOLO 210 |
Użytkując nasze napędy niewiele myślimy na temat ich budowy, parametrów pracy czy możliwości zwiększenia mocy (tuningu). Dopóki ów napęd spełnia swoją rolę dając odpowiednią moc i nie sprawia problemów technicznych, cóż może nas obchodzić jego budowa? |
|
Czytaj całość |
Kask PPG ze słuchawkami i mikrofonem |
W niniejszym opracowaniu przedstawiamy opis wykonania kasku do łączności. Kask taki można wykorzystać wszędzie tam, gdzie panuje hałas silnika - paralotnie z napędem, motolotnie i inne. Opis powstał na podstawie naszych żmudnych doświadczeń oraz prób w powietrzu i na ziemi. |
|
Czytaj całość |
Przelot Turbia - Biłgoraj |
17-06-2007 znowu zapowiadał się mało lotny weekend. Sobotnie cumulnimbusy nie nastrajały optymistycznie do chwilowego oderwania się od ziemi. Pomimo zebrania całego szpeju do Łążka Garncarskiego nie byłem pewien czy zlot organizowany przez chłopaków z Niska wypali. | |
Czytaj całość |