paralotnisko.jpg

Statystyki

Wizyt dzisiaj: 33
Wizyt wczoraj: 55
Wszystkich: 270154

Wyszukiwarka

Wschód SłońcaSupremum SłońcaZachód Słońca
06:1512:3618:57
Czasy obliczone dla miejscowości Nowa Sarzyna (czas letni)

Live Tracking

Redaktor: Adam Chodorowski   
05.03.2008.

adam-chodorowski.jpg        W czerwcu 2007 roku spędzając kolejne 23-cie lato w Norwegii dostałem zlecenie od tamtejszych ornitologów na sfilmowanie z ppg niedostępnych wysp ptasich będących rezerwatem przyrody, na których trwał wylęg tysięcy ptaków wodnych. Dwa razy nie trzeba mi powtarzać , oczywiście że to zrobię nawet gratis .Plan lotu był prosty - dolot ok. 20 min do jeziora, oblecenie go wokół na niskiej wysokości , odwiedzenie wszystkich wysp i powrót. Przepiękne, malowniczo położone górskie jezioro długości ok. 16 km i szerokości 3 km z licznymi zatokami i wyspami o krystalicznie czystej wodzie, głębokości 60 m, klifowymi brzegami i skalistymi wyspami. Lot  niski na wysokości do 10m , wiec zapas, przyrządy i nóż będzie zbędnym balastem. Ubieram kombinezon na kąpielówki, okulary, kask z kamera na głowę, do kieszeni aparat foto, komórkę kluczyki na pilota do auta , adidasy i do roboty  ! Był piątkowy wieczór po upalnym dniu, ok. godz.22-giej. O tej porze w Norwegii słońce jest jeszcze wysoko a życie towarzyskie dopiero się rozpoczyna, wiatr zero, przejrzystość powietrza milion na milion, bardzo ciepło. Magia tego miejsca, intensywność barw i dzikość surowej przyrody powoduje, ze mój lot jest euforystycznym przeżyciem.

        Nadlatuje nisko nad kolejne wyspy, dorosłe ptaki zrywają się do lotu, młode wtulają się w skały, miedzy nimi obżarte do nieprzyzwoitości orły niechętnie uciekają ode mnie na piechotę kolebiąc się śmiesznie z boku na bok. Na wodzie spotykam wielu znajomych, tych wędkujących i tych pływających z rodzinami dla frajdy. Na płyciznach widzę całe mnóstwo ogromnych ryb. Jestem szczęśliwy, że mam to wszystko na taśmie. Kolejna duża wyspa, tu kiedyś byłem na koncercie zespołu Smokie. Obleciałem już 3/4 jeziora, została już ostatnia zatoka z licznymi skalnymi wyspami wznoszącymi się ok. 20 m nad lustro wody, zamieszkałymi w sezonie letnim przez setki turystów i weekendowiczów.

        W samą porę zauważyłem pajęczynę drutów pomiędzy wyspami, wzniosłem się wyżej. Pozdrawiając nieustannie "wiwatujące tłumy" podchmielonych wczasowiczów odprężyłem się uznając zadanie za wykonane a dalsza koncentracja tylko psuje wrażenia z lotu. Dostrzegłem pomiędzy ostatnią wyspą a lądem oddalonym od niej ok.400m dziwną platformę na wodzie o powierzchni ok. 100m, napędzaną kilkoma silnikami zaburtowymi. Na pokładzie wiata, parasole, dymiący grill, długie stoły i kilkadziesiąt kobiet | jak się potem okazało, wieczór panieński na wodzie |.

        Włączyłem ponownie kamerę żeby sfilmować to ustrojstwo, obniżyłem lot do ok. 1m. Leciałem pod słońce a wiem, że wtedy kamera gubi ostrość, więc obróciłem głowę na bok nie patrząc do przodu , chciałem sfilmować go wzdłuż burty. Przez moment zastanowiło mnie  dlaczego nikt z tego statku nie macha do mnie, przecież nie ma wątpliwości, że lecę do nich. Na platformie jakby wszyscy skamienieli i czekali z przerażeniem na dalszy rozwój wydarzeń. Pomiędzy ostatnia wyspą a brzegiem były rozciągnięte dwa drutu średniego napięcia zasilające wszystkie wyspy. Z pokładu platformy były widoczne doskonale, ja nie mogłem ich dostrzec ponieważ były na tle gór po przeciwnej stronie jeziora, leciałem pod słońce a nawet dla dobrego ujęcia nie patrzyłem na wprost, psychicznie się odprężyłem sadząc, że już wszystkie pułapki mam poza sobą, myślami byłem już raczej w domu.

      Druty były rozciągnięte na klifowych zboczach na wysokości ok. 25m, ale na samym środku, gdzie zwis jest największy schodziły do ok. 10m. Niczego nie świadomy dolatywałem do platformy, zostało jeszcze 50m i nagle poczułem coś jak przeciągnięcie glajta, czasza została gdzieś z tyłu, zdążyłem zamknąć usta, plusk ! Wokół mnie nagła cisza, zielono i tysiące bąbelków powietrza unoszonych ku powierzchni. Jestem 3 metry pod wodą, błyskawiczna myśl- zachować spokój. .Klik, klik , klik jestem już 1,5m od napędu, trzeba wiać do góry, ale czuje że powietrza mi starczy żeby się jeszcze rozejrzeć. Wokół mnie zielono, pode mną ciemna otchłań- 60metrów.

        Zdałem sobie sprawę, że jeśli teraz nie podejmę akcji ratowania sprzętu, to stracę 20000zł. Ciągle bąbelkujący napęd nie tonął, tylko powolutku unosił się do powierzchni, może dlatego, że jeszcze całkiem nie namókł i 1/4 zbiornika była pusta. Więc ponownie zarzuciłem go na ramię i do góry. Było ciężej niż myślałem, zapas powietrza wystarczył mi na styk. Wypłynąłem chłepcząc już wodę twarzą do brzegu oddalonego ok.200 m , zapominając o pobliskim statku. Zacząłem płynąć żabką, przez pierwsze metry pomyślałem " bułka z masłem", ale po kilku następnych metrach  glajt zatonął i zaczął pracować jak spadochron hamujący, napęd zaczął przewyższać moją wyporność a co najgorsze linki splatały mi okrutnie nogi w kostkach, nie mogłem już płynąć.

        Puszczenie teraz namokniętego i ciężkiego napędu nic nie da, bo przywiązany cały zestaw do moich nóg pociągnie mnie na dno. Sytuacja staje się tragiczna, zaczynam chłeptać wodę, nóż został przy zapasie, nie odplącze linek pod wodą, bo się już zaczynam topić i nie w głowie mi nurkowanie. Nagle obok mnie plusk! Spada koło ratunkowe, łapię go łapczywie pod wolna pachę, poczułem się momentalnie bezpiecznie. Obróciłem się w stronę platformy i zobaczyłem przerażone twarze kobiet, ponieważ wiedziałem ,że to koniec moich problemów zacząłem żartować, dla rozluźnienia atmosfery i rozbawiłem niektóre z nich do łez. Ogólna radość, śmiech, zdjęcia z ociekającym wodą bohaterem dnia, białe wino i kurs do przystani. Rozplątywanie linek zakręconych wokół kostek już na pokładzie zajęło mi dużo dłuższy czas niż bym kiedykolwiek zdołał wytrzymać pod wodą.

        Odłączyłem wszystkie baterie od elektroniki dopiero wtedy spytałem, co się właściwie stało ? Urwałeś czaszą dwa przewody średniego napięcia, które wpadły do wody z sykiem, miałeś wiele szczęścia, że nie obciąłeś sobie głowy, nie poraził cię prąd i nie utonąłeś, pozbawiłeś prądu kilkaset osób na kilka godzin, zepsułeś zabawę wielu osobom. Dobrze przemyślany anons z przeprosinami w lokalnej poniedziałkowej gazecie załagodził napięcie, już następnego dnia latałem, ale nie nad woda, wyżej i z zapasem. Wnioski niech każdy wyciągnie z tego przypadku sam, może uratować to komuś życie.
 
Adam Chodorowski

Zmieniony ( 18.01.2009. )
 
następny artykuł »

Wizyta Giganta w naszych okolicach

Ostatnimi czasy naszych oklicach czestym gosciem byl najwiekszy samolot swiata oraz jego mlodszy brat.

 

Czytaj całość
 
Korsykanskie latanie cz. 1
 
Korsykanskie latanie cz. 2
 

Powiedzenia lotnicze

Są starzy lotnicy i są odważni lotnicy, ale nie ma odważnych, starych lotników.

Fotki z Galeri

Zachmurzenie

Pogody Polska

Mapa Burz w Polsce

Mapa burzowa Polski

Tuning silnika SOLO210 wg Kajana
ImageArtykuł ten powstał w głównej mierze dzięki Kajanowi - człowiekowi, który nie tylko posiada ogromną wiedzę na temat silników, ale także potrafi dzielić się nią z innymi, a to jest niepopularne wśród fachowców.
Czytaj całość
 

Kask PPG ze słuchawkami i mikrofonem

ImageW niniejszym opracowaniu przedstawiamy opis wykonania kasku do łączności. Kask taki można wykorzystać wszędzie tam, gdzie panuje hałas silnika - paralotnie z napędem, motolotnie i inne. Opis powstał na podstawie naszych żmudnych doświadczeń oraz prób w powietrzu i na ziemi.

Czytaj całość
 

Opowiadania/Relacje

Przelot Turbia - Biłgoraj
Image17-06-2007 znowu zapowiadał się mało lotny weekend. Sobotnie cumulnimbusy nie nastrajały optymistycznie do chwilowego oderwania się od ziemi. Pomimo zebrania całego szpeju do Łążka Garncarskiego nie byłem pewien czy zlot organizowany przez chłopaków z Niska wypali.
Czytaj całość